Witajcie!
Eksperymenty
z produktami samoopalającymi zaczęłam dawno temu. Raz były to kosmetyki
bardziej trafione, raz mniej. Jednak wciąż poszukiwałam tego, który będzie dla
mnie najlepszy. No i
tak znalazłam właśnie mleczko
samoopalające Sun Ozon do karnacji normalnej i ciemnej.
Kilka słów od
producenta:
Intensywnie nawilża, Zapewnia naturalnie wyglądającą, równomierną opaleniznę. Cenne składniki pielęgnują i nawilżają skórę. Łagodność dla skóry potwierdzona dermatologicznie. Nadaje się do stosowania na całe cialo.
Pojemność:
200 ml
Cena:
ok. 10 zł
Skład:
Aqua, Isopropyl Palmitate, Glycerin,
Dihydroxyacetone, Ethylhexyl Stearate, Cetearyl Alcohol, Methyl Glucose
Sesquistearate, Phenoxyethanol, Dimethicone, Panthenol, Glyceryl Stearate,
Tocopherol Acetate, Parfum, Xantan Gum, Citric Acid, Methylparaben,
Ethylparaben, Butylparaben, Disodium EDTA, Propylparaben, Aloe Barbadensis Leaf
Juice Powder.
Moja opinia:
Mleczko znajduje się w brązowej plastikowej butelce z zamykaniem na
zatrzask. Jego konsystencja nie odbiega niczym od konsystencji zwykłych mleczek
do smarowania. Jest dość gęste, ale lekko się je rozprowadza.
Przed nałożeniem mleczka wykonuję oczywiście peeling całego ciała,
nakładam najpierw cienką warstwę jakiegoś nawilżacza – masło, balsam,
cokolwiek, co nawilży skórę. Na koniec starannie wmasowuję mleczko
samoopalające w każdą część ciała. Produkt wchłania się dość szybko i po ok. 15
minutach można założyć ubranie bez obaw przed pobrudzeniem. Wolę kilka dni z
rzędu nakładać raz dziennie cienką warstwę, ponieważ pozwala mi to uniknąć smug
i nierówności a dodatkowo dozuję sobie stopień opalenizny.
Efekty po kilku dniach są świetne – moja skóra cieszy się ładną,
nienachalną opalenizną koloru złocistego a nie pomarańczowego bądź
marchewkowego. Pomimo, że mam wersję do
karnacji normalnej i ciemnej, mogę polecić osobom o jasnej karnacji. Taka
opalenizna niestety nie jest wieczna. Na szczęście schodzi w miarę równomiernie
i wystarczy wykonać peeling by wszystko ładnie zeszło.
Przesuszenia nie zauważyłam, ponieważ zawsze podczas stosowania
produktów samoopalających staram się dobrze nawilżać skórę. Jedynym minusem
może być ten specyficzny zapach towarzyszący wielu samoopalaczom. Jednak w moim
odczuciu nie jest
on tak intensywny jak w pozostałych tego typu produktach.
Niestety coś za coś J
Podsumowując: Bardzo przyzwoite
mleczko samoopalające, które pozwoli nam cieszyć się opaloną skórą nawet w
środku zimy. Jest tanie, wydajne i przy odpowiedniej aplikacji nie tworzy smug.
Dodatkowym plusem dla niektórych może być fakt, że w składzie nie zawiera
parafiny J
Moja ocena: 5-/5
A Wy użuwacie czasami balsamów brązujących bądź samoopalaczy?
Jeśli tak to jacy są Wasi ulubieńcy w tym temacie?
dużo dobrego czytałam o tym mleczku, ale nadal nie potrafię się na nie zdecydować. Niestety nawet po zrobieniu peelingu i nasmarowaniu kolan i łokci tłustym kremem i tak pojawiają się u mnie plamy i to w różnych miejscach- np. na łydkach. Samoopalacze chyba nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńJa też na początku męczyłam się by wyszło równo a i tak gdzieś zawsze zarzyła się jakaś nieestetyczna smuga... Jakoś z czasem szło mi coraz lepiej :)
Usuńnie używam tego typu rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńboję się smug i zacieków ;)
nie używam takich produktów, jakoś mam do nich wstręt :/
OdpowiedzUsuńmoje eksperymenty z samoopalaczami ZAWSZE ale to ZAWSZE kończyły się klapą;P
OdpowiedzUsuńPo samoopalacz bym się bała sięgnąć, dlatego wole nieco delikatniejsze warianty jak mleczka czy balsamy :D
UsuńNie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z tej serii ;) U mnie samoopalacze zawsze przynosiły tragiczny efekt :(
OdpowiedzUsuńja nie mam żadnego doświadczenia z produktami samoopalającymi, kiedyś kupiłam sobie samoopalacz w spray ale bałam się go użyć, że zrobię smugi, ze nierównomiernie nałożę, itp. i się biedak w końcu przeterminował:(:P
OdpowiedzUsuńja go kupiłam w ciemno oczywiście skuszona ceną i też byłam zadowolona:)
OdpowiedzUsuńJuż nie raz chciałam je wypróbować, ale jakoś nigdy nie byłam do końca przekonana :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie nim;-)
OdpowiedzUsuńJak na razie mam Balsam brązujący Lirene, tzn miał działać na tej samej zasadzie co samoopalacz i tworzyc stopniową opaleniznę. Tez nawet ujdzie, ale potem będę chciała spróbować czegoś innego, może skuszę się na to :)
OdpowiedzUsuńTen balsam z Lirene też mam ochotę wypróbować, bo słyszałam że dobrze się sprawdza :)
Usuńja się wszelakich samoopalaczy i brązujących produktów boję, bo z moim szczęściem narobiłabym sobie pokaźne zacieki ;) choć nie powiem, że czasem mnie nie kusi :P
OdpowiedzUsuńPo wielu próbach z tego typu specyfikami stwierdzam, że jestem pierdołą i zawsze coś mi nie wyjdzie ;D
OdpowiedzUsuńtego jeszcze nie miałam :P
OdpowiedzUsuńnie przepadam za samoopalaczami :)
OdpowiedzUsuńboję się samoopalaczy :D
OdpowiedzUsuńzwykły balsam brązujący potrafię rozprowadzić tak ,że zostają ślady, więc tego się nie tykam :)
rzadko używam samoopalaczy, może i wypróbuję kiedyś ten
OdpowiedzUsuńmam i lubię :)
OdpowiedzUsuńjakos mnie nie ciagnie do samoopalaczy najwidoczniej nie przeszkadza mi moja blada twarz ;)
OdpowiedzUsuńO muszę go wypróbować :) Do tej pory używałam samoopalacza DAX, bardzo dobrze brązowił :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mleczko daje nieco delikatniejszy efekt niż typowy samoopalacz..
UsuńNie opalam się i nie używam balsamów ponieważ nie nienawidzę tego zapachu :(
OdpowiedzUsuńboje sie stosować samoopalacze najcześciej wybieram balsamy brązujace;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do wspólnej obserwacji;)
pozdrawiam;)
no ja po samoopalacze też raczej nie sięgam.. :)
UsuńSa to kosmetyki które szczególnie do mnie nie przemawiają ;)
OdpowiedzUsuńchyba wypróbuję, jak będę miała ochotę na coś brązującego :)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam sobie balsam brązujący z Ziai, ale nie używam regularnie :p. Przeszkadza mi ten smrodek na skórze. Może kiedyś skuszę się na ten, jak zapragnę się przybrązowić zimą :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten w sprayu :) tego jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNo to ja z kolei nie miałam tego w sprayu :D
Usuńma w składzie parafinę ? ciekawy produkt ;-)
OdpowiedzUsuńja się jakoś boje stosować tego typu kosmetyków pewnie dlatego, że nie mam wprawy w ich aplikacji :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy??
ja używam balsamu bronzującego Dove Summer Glow :) jest rewelacyjny i na prawdę ładnie opala:)
OdpowiedzUsuńA ja boję się samoopalaczy, obawiam się efektu pomarańczowej skóry :) Jednak Ty piszesz, że to mleczko nie tworzy takiej barwy opalenizny, także kto wie, może kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńDobry samoopalacz to mus w kosmetyczce, zwłaszcza jeśli dodaje się go do balsamu.
OdpowiedzUsuńWidziałam go jakis czas temu w rossmanie, ale troszkę się bałam go zakupić.. Myślałam, że wyjdzie nierówno, zostana smugi itp....
OdpowiedzUsuńJednak po Twoim opisie stwierdzam, że mogłam kupić, i pewnie się w nie zaopatrzę :)
Obserwuję i zapraszam :)
www.maruda-ruda.blogspot.com
unikam takich mazideł, a powiedz mi nie zbiera się ten produkt w zalamanaich? zgięcia łokcia, kolan? używasz rękawiczek do nakładania ?
OdpowiedzUsuńPrzy stopniowej aplikacji nie zauważyłam żeby się zbierało.
UsuńNiestety nie posiadam takiej rękawicy.
Muszę się na nie skusić:)
OdpowiedzUsuńChyba się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńdla mnie balsamik ten jest ok
OdpowiedzUsuńuwielbiam go naprawde..daje wspaniałe efekty :) bez smug ro najwazniejsze
OdpowiedzUsuń